top of page

GP Australii: Trzeci triumf Sainza w F1

Carlos Sainz ze Scuderii Ferrari okazał się tym, który przełamał serię zwycięstw Red Bulla. Hiszpan nie miał sobie równych już od 2. okrążenia wyścigu. Podium w wyścigu o GP Australii uzupełnili Charles Leclerc (Ferrari) oraz Lando Norris (McLaren).


Carlos Sainz zwycięzcą GP Australii 2024 F1 Podsumowanie
Fot. Ferrari Media Centre | Scuderia Ferrari - 2024 Australian Grand Prix Carlos Sainz


Sainz kontrolował sytuację


Kierowca Ferrari wrócił do rywalizacji po przymusowej pauzie w GP Arabii Saudyjskiej. Przypomnijmy, że Hiszpana dopadły problemy zdrowotne, a konkretniej zapalenie wyrostka robaczkowego. Dlatego też zamiast się ścigać, 29-latek musiał udać się na przymusowy zabieg, po którym nie wrócił do pełni sił, a mimo to był zdeterminowany, aby nie odpuszczać GP Australii. Okazała się to świetna decyzja, ponieważ Ferrari dysponowało tempem, które pozwalało walczyć o zwycięstwo. Sam Carlos Sainz był bardziej regularny niż Charles Leclerc, dzięki czemu zapewnił sobie 2. pole startowe. Następnie w wyścigu mógł wywierać presję na Maxa Verstappena, którego wyprzedził na 2. okrążeniu. Holender próbował utrzymywać tempo kierowcy Ferrari, ale po kolejnych 2 kółkach musiał wycofać się z wyścigu przez problemy z tylnymi prawymi hamulcami.




Aby wygrać swój 3. wyścig w F1, Sainz musiał jedynie uciekać reszcie stawki. Z czasem udało się mu wypracować przewagę około 3 sekund nad 2. Lando Norrisem. Brytyjczyk z McLarena bardziej skupiał się na obronie pozycji przed Leclerkiem oraz Piastrim. Obaj rywale zdołali go podciąć po pierwszej turze pit stopów, wykorzystując wcześniejsze zjazdy po nowe opony. Tymczasem lider wyścigu spokojnie odjeżdżał i chwilowo wypracował sobie nawet 9 sekund przewagi. Zapas stopniał do 2,4 sekundy, kiedy to już 29-letni Hiszpan był pewny wygranej.


W międzyczasie kierowcy McLarena wymienili się pozycjami. Piastri przepuścił Norrisa, który prezentował zbliżone tempo do rywali z Ferrari. Zespół chciał spróbować rozdzielić zawodników ścigających się czerwonymi bolidami. Finalnie zabrakło ok. 3 sekund. To był jednak bardzo dobry wyścig i dla Ferrari, jak i dla McLarena. Wykorzystali swoją okazję w obliczu większych problemów w Red Bullu.


Oczywiście gospodarze mogli odczuwać niedosyt, ponieważ Oscar Piastri był czwarty. Jednakże Australijczyk stracił blisko 30 sekund do zespołowego kolegi, Lando Norrisa. Nie było nawet mowy o tym, aby Brytyjczyk oddał mu pozycję w obliczu aż tak dużej przepaści. Na pewno 22-latek ma jeszcze nad czym pracować.


Ferrari zgarnęło pełną pulę


Zespół z siedzibą we włoskim Maranello wywalczył aż 44 punkty. Sam dublet za sprawą Sainza i Leclerca przyniósł 43 "oczka". Następnie pod sam koniec rywalizacji drugi z wymienionych zdołał wykręcić najlepszy czas okrążenia w wyścigu, co zaowocowało dodatkowym punktem. Ferrari wykonało wszystko perfekcyjnie. Tym razem stratedzy nie pogubili się, co w przeszłości już im się zdarzało. Nawet, gdyby nie problemy Maxa Verstappena, Carlos Sainz mógłby walczyć o triumf, co tylko pokazuje, jak duży postęp wykonała włoska ekipa.


Racing Bulls i Haas potrafiły wywalczyć punkty


Na pewno warty odnotowania jest fakt, że zespół Visa Cash App Racing Bulls wywalczył pierwsze punkty w sezonie. Yuki Tsonoda wywalczył 6 "oczek" za 7. miejsce. Japończyk dojechał co prawda na 8. lokacie, ale po karze czasowej dla Fernando Alonso awansował w klasyfikacji. W porównaniu do GP Arabii Saudyjskiej ekipa z Faenzy nie popsuła strategii, dzięki czemu tym razem Tsunoda mógł wykorzystać wysoką pozycję startową (ruszał z 8. pola).


Duża radość panowała także w Haasie. Amerykańska ekipa przeszła wiele zmian i obawiano się o ich dyspozycję. Okazało się jednak, że udało im się dokonać postępów. Nico Hulkenberg i Kevin Magnussen prezentowali tempo, które pozwoliło im walczyć o czołową dziesiątkę. Początkowo tylko Niemiec znajdował się w Top 10, ale po kraksie George'a Russella w samej końcówce wyścigu, do punktowanej strefy awansował również Duńczyk. Ich występ zasłużył na wyróżnienie także z tego powodu, że kwalifikacje nie poszły po ich myśli. Magnussen był czternasty, a "Hulk" dopiero szesnasty. Na torze Albert Park bardzo trudno awansować z dalszych pozycji, dlatego tutaj dobre tempo w połączeniu z odpowiednią strategią musiały dać im przewagę nad rywalami z Saubera, Albonem z Williamsa i Ricciardo z RB.


Kontrowersyjna kara dla Alonso


Hiszpański kierowca zaliczył nieco gorszy start, przez który wypadł z Top 10. Później jednak mógł zostać na torze dłużej od rywali, dzięki temu, że wybrał twarde opony na start. Po awarii Hamiltona na 17. okrążeniu doszło do wirtualnej neutralizacji, a tymczasowym liderem został Alonso. Później 42-latek mógł zjechać na pit stop i stracił przy tym na tyle mało czasu, że był w stanie wyjechać na 5. pozycji. Oczywiście później nie miał szans w walce z Perezem z Red Bulla, ale za to szósta lokata pozostawała realna. Niestety sędziowie dopatrzyli się przewinienia pod sam koniec rywalizacji, kiedy zawodnik Astona Martina nieco wolniej przejechał zakręt nr 6. Jadący za "Nando" Russell stracił docisk i wypadł z toru, przez co rozbił swój bolid i pozbawił się punktów.


Po zakończeniu wyścigu stewardzi uznali jazdę Alonso za niebezpieczną i ukarali go doliczeniem 20 sekund do czasu wyścigu. Dodatkowo przyznano mu 3 punkty karne. Taka decyzja zdziwiła samego zainteresowanego, jak i wielu kibiców. Finalnie Aston Martin stracił przez to nieco punktów, ponieważ 2-krotny MŚ spadł z 6. na 8. pozycję, przez co finalnie nie wyprzedzili Mercedesa w klasyfikacji konstruktorów.


Verstappen i Hamilton największymi pechowcami


Lider Red Bull Racing startował do GP Australii z pole position. Jego celem było zwycięstwo w wyścigu, ale tym razem Holender był bezradny przez usterkę po stronie układu hamulcowego. Już przed startem coś zablokowało się przy tylnym prawym kanale hamulcowym, a co zakręt problemy narastały. W efekcie najpierw na 2. okrążeniu Max Verstappen stracił prowadzenie na rzecz Carlosa Sainza, a niedługo później doszło u niego do pożaru. Na pewno jednak 3-krotny mistrz świata F1 powetuje sobie to niepowodzenie w kolejny wyścigowy weekend.


Obok kierowcy Red Bulla największym pechowcem był Lewis Hamilton. Brytyjczyk postanowił zaryzykować start na miękkich oponach, na których to miał przebijać się z 11. pola. Na pewnym etapie było widać, że tempo kierowcy Mercedesa nie pozwala na zbyt wiele, przez co musiał szybciej zjechać na swój pit stop. Niedługo później, bo na 17. okrążeniu w bolidzie 7-krotnego mistrza świata doszło do awarii po stronie układu napędowego, co wykluczyło go z wyścigu.


Verstappen zachował pozycję lidera klasyfikacji


Max Verstappen pozostał liderem klasyfikacji generalnej. Jednakże rywale znacząco zbliżyli się do niego. Drugi Charles Leclerc traci już zaledwie 4 punkty, a trzeci Sergio Perez 5 "oczek". Czwarte miejsce zajmuje Carlos Sainz, który po absencji w GP Arabii Saudyjskiej i zwycięstwie w GP Australii traci jedynie 11 pkt. do lidera.


W klasyfikacji konstruktorów Red Bull zachował prowadzenie. Ich przewaga nad 2. Scuderią Ferrari wynosi już tylko 4 punkty. Trzecie miejsce umocnił McLaren, którego straty do liderów wynoszą ponad 40 "oczek". Dopiero dalej mamy Mercedesa z zaledwie punktem przewagi nad Astonem Martinem.


Niespełna dwa tygodnie i czeka nas GP Japonii


Już 5-7 kwietnia czeka nas weekend wyścigowy o GP Japonii. Tor Suzuka przywita stawkę F1 wyjątkowo szybko, ponieważ w ostatnich latach przeważnie gościł wyścigi dopiero w październiku. Mimo że w Australii Red Bull napotkał problemy, to trudno wyobrazić sobie, aby od kolejnej rundy mieli nie liczyć się w walce o zwycięstwo. Można mieć jednak nadzieję na to, że Ferrari i McLaren będą w stanie powalczyć z Verstappenem oraz Perezem.


Wyniki wyścigu o GP Australii 2024:

  1. Carlos Sainz (Ferrari)

  2. Charles Leclerc (Ferrari)

  3. Lando Norris (McLaren)

  4. Oscar Piastri (McLaren)

  5. Sergio Perez (Red Bull)

  6. Lance Stroll (Aston Martin)

  7. Yuki Tsunoda (Racing Bulls)

  8. Fernando Alonso (Aston Martin)

  9. Nico Hulkenberg (Haas)

  10. Kevin Magnussen (Haas)

  11. Alexander Albon (Williams)

  12. Daniel Ricciardo (Racing Bulls)

  13. Pierre Gasly (Alpine)

  14. Valtteri Bottas (Sauber)

  15. Guanyu Zhou (Sauber)

  16. Esteban Ocon (Alpine)

  17. George Russell (Mercedes, nie ukończył)

  18. Lewis Hamilton (Mercedes, odpadł na 17. okrążeniu)

  19. Max Verstappen (Red Bull, odpadł na 4. okrążeniu)

  20. Logan Sargeant (nie wystartował)



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page