top of page

GP Chin: Dominacja Verstappena. Świetny Norris

Max Verstappen z Red Bulla po raz czwarty w tym sezonie nie miał sobie równych. Holender z przewagą blisko 14 sekund pokonał 2. Lando Norrisa z McLarena, który to spodziewał się gorszego występu. Podium uzupełnił Sergio Perez, który nie do końca wykorzystał możliwości bolidu RB20.


Max Verstappen zwycięzcą GP Chin 2024 F1 Red Bull
Fot. Red Bull Content Pool | SHANGHAI, CHINA - APRIL 21: Race winner Max Verstappen of the Netherlands and Oracle Red Bull Racing celebrates in parc ferme after the F1 Grand Prix of China at Shanghai International Circuit on April 21, 2024 in Shanghai, China. (Photo by Lintao Zhang/Getty Images)

Bolid Verstappena jechał jak po szynach


Zwycięzca GP Chin dopisał sobie 30. tor, na którym to odnosił triumf w F1. Max Verstappen był bardzo zadowolony z formy swojego zespołu. Według niego bolid RB20 po zmianach ustawień przed kwalifikacjami zaczął jechać jak po szynach, co pozwoliło mu kontrolować wyścig. Jedyny moment, kiedy to trzykrotny mistrz świata stracił prowadzenie, nastał po pierwszej turze pit stopów. Wtedy to 26-latek spadł za Russella, Leclerca i Norrisa, którzy wydłużali swoje przejazdy. Rozprawienie się z rywalami potrwało jednak tylko kilka okrążeń, co było spowodowane dużą różnicą w tempie.




Dla Maxa Verstappena zwycięstwo w Szanghaju było już 58. w karierze. Jedyne, czego zabrakło Holendrowi w ten weekend to bonusowego punktu za najszybsze okrążenie w wyścigu. Lider Czerwonych Byków chciał podjąć próbę ustanowienia najlepszego czasu, ale pod koniec najechał na jeden z odłamków i wraz z zespołem nie chcieli ryzykować przebicia opony i nieukończenia zawodów.


Drugi na mecie Lando Norris sprawił sobie i zespołowi McLarena niespodziankę. Brytyjczyk nie spodziewał się podium w Chinach. Wydawało mu się nawet, że dość szybko rozprawią się z nim kierowcy Ferrari, którzy odjadą mu nawet na 30 sekund. Ten czarny scenariusz nie sprawdził się, ponieważ to Scuderia nie miała świetnego tempa. Za to Norris dzięki jeździe na 1 pit stop w momencie neutralizacji zyskał pozycję kosztem Pereza. Checo zjechał, aby móc później wykorzystać przewagę świeżych opon, ale finalnie nie potrafił zagrozić kierowcy McLarena. Meksykanin musiał zadowolić się 3. lokatą. Gdy weźmiemy pod uwagę obawy kierownictwa stajni z Woking dotyczące charakterystyki toru w Chinach, to aż strach pomyśleć, co mogą osiągnąć na bardziej sprzyjających ich konstrukcji obiektach.


Ferrari poniżej oczekiwań


Mimo że czwarta i piąta pozycja nie wyglądają źle na papierze, to zapewne włoski zespół liczył po cichu na więcej. Charles Leclerc i Carlos Sainz nie mieli najlepszych pozycji startowych, ponieważ ruszali odpowiednio z pól nr 6 i 7. Niestety dla nich, po starcie spadli jeszcze za Russella i Hulkenberga. Po ich wyprzedzeniu mieli już kilkusekundowe straty do bezpośrednich rywali z McLarena i Fernando Alonso z Astona Martina. To wszystko w połączeniu z brakiem świetnego tempa wyścigowego, którego się spodziewali, ograniczyło im szansę na walkę o podium. Na pewno większośc fanów F1 oczekiwało więcej, ponieważ czerwone bolidy w tym roku wydawały się mieć najwięcej argumentów w walce z Red Bullem.


Wciąż jednak nie można uznać występu w Chinach za zły. Patrząc na to, że Mercedes miał Russella na 6. miejscu, a Hamiltona na 9., to raczej we Włoszech nikt nie powinien mieć przesadnych powodów do niepokoju.


Red Bull ze sporą przewagą w Chinach


Ekipa z siedzibą w Milton Keynes była w Szanghaju poza zasięgiem rywali. Mimo to nie udało im się wywieźć z Chin maksymalnej zdobyczy punktowej. Do tego celu zabrakło im lepszej postawy Sergio Pereza oraz punktu za najszybsze okrążenie w wyścigu. W tym pierwszym przeszkodził im świetny Lando Norris, a w drugim Fernando Alonso z Astona Martina, który na ostatnie kilkanaście okrążeń otrzymał świeższe pośrednie opony. Mimo wszystko 40 punktów to zdobycz znacznie przewyższającą tą, jaką wywalczyły Scuderia Ferrari czy McLaren, które zgromadziły po 22 “oczka”.


Nie można tutaj przejść obojętnie obok występie mechaników Red Bulla, którzy to dokonali podwójnej zmiany w rewelacyjnym czasie 1,9 i 2 sekundy. To tylko pokazało, że Czerwone Byki dominowały nie tylko pod względem czystego tempa na torze.


Hulkenberg największym zaskoczeniem


Niemiecki kierowca bardzo dobrze spisał się w kwalifikacjach, w których to wywalczył 9. pole startowe. Oczywiście było jasne, że mimo dobrego wyniku będzie mu trudno wywalczyć punkty. Haas musiał uważać na ruszającego z 18. pozycji Lewisa Hamiltona z Mercedesa oraz na rywali z Saubera czy Williamsa. Finalnie Nico Hulkenberg pojechał bezbłędnie od startu do mety. To w połączeniu z dobrą strategią oraz formą bolidu VF-24 pozwoliło mu wywalczyć punkt za 10. miejsce.


Jak się okazało, największym rywalem “Hulka” był Esteban Ocon z Alpine. Francuz niespodziewanie prezentował całkiem dobre tempo jak na możliwości problematycznego bolidu Alpine A524. Finalnie jednak do Top 10 zabrakło mu ponad 2 sekundy. Możliwe jednak, że w ekipie z Enstone wreszcie coś drgnęło.


Aston Martin nieco rozczarował


Stajnia z Silverstone mogła liczyć na większą zdobycz punktową. Fernando Alonso startował z 3. pola i na początku wyścigu rozdzielił kierowców Red Bulla. Później Hiszpan miał problemy z tempem i uległ Perezowi oraz Norrisowi. Wciąż jednak wydawało się, że dwukrotny mistrz świata może powalczyć z kierowcami Ferrari. Tak też było, choć na pewnym etapie ograł go także Leclerc. Mimo wszystko 5. pozycja wydawała się dość bezpieczna. W połowie wyścigu Aston Martin podjął jednak ryzyko polegające na założeniu 42-latkowi opon miękkich, które nie dawały nadziei na dojechanie do mety. W związku z tym na 44. kółku Alonso zjechał po pośrednie opony i spadł aż o 7 pozycji. Dzięki świetnej szarży, którą omal nie zakończył odpadnięciem z zawodów, wspiął się na 7. miejsce oraz dopisując najszybszy czas okrążenia w wyścigu.




Na pewno 7 punktów Astona Martina i powiększającą się strata do Mercedesa, który ma obecnie problemy, nie wyglądają najlepiej. Nie pomogła też tutaj forma Lance’a Strolla. Kanadyjczyk zaliczył niezły początek wyścigu i jechał po punkty. Niestety po pit stopach zupełnie nie odnalazł się w tłoku i popełniał sporo błędów. Największym było wjechanie w tył bolidu Daniela Ricciardo, który to po tym uderzeniu uderzył w tył Oscara Piastriego. O ile ten ostatni zdołał dowieźć 8. miejsce i 4 punkty, tak jego rodak musiał zakończyć udział w wyścigu. Sam Stroll nie czuł się w pełni odpowiedzialny za kolizję, co rozwścieczyło jego rywali. Astona Martin postanowił bronić swojego kierowcy, ale raczej nie wydaje się to słuszne, jeśli myślą o walce o wyższe cele w klasyfikacji konstruktorów.


Bottas i Racing Bulls mieli szansę na punkty


Valtteri Bottas po raz pierwszy od dawna miał realne szanse na punkt. Fin jechał blisko Nico Hulkenberga, ale na jego nieszczęście na 19. okrążeniu w bolidzie Saubera doszło do awarii po stronie układu napędowego.


Świetną okazję do zdobycia punktów miał Daniel Ricciardo, który to jechał nawet na 9. pozycji. Niestety wyżej wspomniany incydent ze Strollem oznaczał dla niego i Racing Bulls koniec marzeń o powiększeniu dorobku punktowego. Yuki Tsunoda nie był w Chinach liderem swojej ekipy, co nieco dziwiło. Japończyk mógł jednak namieszać w drugiej części rywalizacji, gdyby nie błąd Kevina Magnussena, który to zakończył jego udział w wyścigu.


Max Verstappen i Red Bull znów odskoczyli w klasyfikacjach generalnych


Max Verstappen powiększył swoją przewagę w mistrzostwach nad 2. Sergio Perezem do 25 punktów. Trzeci w tabeli Charles Leclerc traci już 35 “oczek”. Dalej mamy Carlosa Sainza i Lando Norrisa. Zwłaszcza ten ostatni znacząco zbliżył się do rywali z Ferrari. Możemy więc spodziewać się ciekawej walki w kolejnych wyścigach.


W klasyfikacji konstruktorów Red Bull ma już 44 punkty przewagi nad 2. Scuderią Ferrari. Trzecie miejsce nadal należy do McLarena, który to ma już pokaźne straty do liderów. Na czwartym miejscu umocnił się Mercedes, którego przewaga nad 5. Astonem Martinem wzrosła do 12 punktów. Punkty do “generalki” zdobywały w tym roku jeszcze Racing Bulls (7) i Haas (5). Williams, Alpine i Kick Sauber muszą jeszcze poczekać na swoje okazje.


Kolejna runda to GP Miami


Przyjdzie nam poczekać niespełna 2 tygodnie do kolejnej odsłony rywalizacji w F1. Weekend o GP Miami zaplanowano na 3 - 5 maja. Co ciekawe, doczekamy się tam po raz drugi w sezonie formatu sprinterskiego. Trudno spodziewać się więc, że zespoły przygotują duże pakiety poprawek, ponieważ nie zdążą ich sprawdzić, mając tylko jeden trening na przygotowanie się. Faworytami kolejnej rundy pozostają Max Verstappen i Red Bull. Możemy jednak oczekiwać, że Sergio Perez spróbuje powetować sobie zeszłoroczną porażkę, a Ferrari znajdzie tempo, które prezentowało na Florydzie w 2022 roku. Wówczas mielibyśmy bardzo ciekawą batalię o zwycięstwo.


Wyniki wyścigu o GP Chin:

  1. Max Verstappen (Red Bull)

  2. Lando Norris (McLaren)

  3. Sergio Perez (Red Bull)

  4. Charles Leclerc (Ferrari)

  5. Carlos Sainz (Ferrari)

  6. George Russell (Mercedes)

  7. Fernando Alonso (Aston Martin)

  8. Oscar Piastri (McLaren)

  9. Lewis Hamilton (Mercedes)

  10. Nico Hulkenberg (Haas)

  11. Esteban Ocon (Alpine)

  12. Alexander Albon (Williams)

  13. Pierre Gasly (Alpine)

  14. Guanyu Zhou (Kick Sauber)

  15. Lance Stroll (Aston Martin)

  16. Kevin Magnussen (Haas)

  17. Logan Sargeant (Williams)

  • Daniel Ricciardo (Racing Bulls, nie ukończył)

  • Yuki Tsunoda (Racing Bulls, nie ukończył)

  • Valtteri Bottas (Kick Sauber, nie ukończył)


Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page